Pierwsze piętnaście minut meczu były potwierdzeniem dobrej dyspozycji z ostatnich spotkań Santosu, który potwierdził, że do Ośna nie przyjechał na wycieczkę. Goście grali agresywniej i mieli przewagę, ale nie stworzyli sobie okazji na gola. Spójnia dobrze przetrzymała początkowy napór i odpowiedziała mocnym akcentem, gdy po składnej akcji, z lewej strony boiska w pole karne wbiegł Mateusz Siudak. Nasz napastnik przymierzył, ale po jego technicznym strzale piłka odbiła się od słupka, a dobitkę Marka Buszczaka zablokowali obrońcy. W 29 minucie nasz zespół objął prowadzenie uwieńczając w ten sposób coraz lepszą grę. Daniel Drozdowicz nie pozwolił obrońcom odebrać sobie piłki, a po obróceniu się w stronę bramki, płaskim strzałem z 16 metrów pokonał bramkarza. Pomimo coraz lepszej gry Spójni, pierwsza połowa meczu zakończyła się wynikiem remisowym, a goście wyrównali w ostatniej akcji przed zejściem do szatni. Mocne dośrodkowanie z rzutu rożnego na „krótki słupek” na głowę Mateusza Szymanka, który wpakował piłkę do bramki.
Od pierwszych minut drugiej połowy wyraźniejsza przewaga Spójni, która nie była zadowolona z wyniku i starała się powalczyć o komplet punktów. Bramkarza Santosu próbował zaskoczyć Mateusz Siudak, nieraz zakotłowało się w polu karnym gości, jednak wszystko bez efektu bramkowego. W 65 minucie meczu drugi błąd naszej defensywy w kryciu, przy stałym fragmencie gry, skutkujący objęciem prowadzenia przez „Świętych”. Dalekie dośrodkowanie z rzutu wolnego w pole karne, które uderzeniem głową przedłużył Jakub Mojsiej, a piłka po wysokim „koźle” poszybowała w górny róg bramki. Spójnia rzuciła się do odrobienia straty, mocno napierając, lecz w dalszym ciągu bez skutecznego zakończenia. W 75 minucie po jednej z akcji Spójni, goście wyprowadzili szybką kontrę lewą stroną boiska. Po dośrodkowaniu w pole karne akcję zamknął Krystian Żebrowski, który efektownym „szczupakiem” wpakował piłkę do bramki. Kibice Spójni łapali się za głowy, gdy piłka po groźnych akcjach naszego zespołu nie mogła znaleźć drogi do bramki. Dość wspomnieć akcję Marka Buszczak, który po ograniu defensorów gości posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej, lecz nikt jej nie skierował do bramki. W kolejnej sytuacji „bomba” Patryka Przybylskiego z 18 metrów, a piłkę podbił bramkarz gości, zaś dobitkę głową Daniela Drozdowicza, zablokował ciałem obrońca Santosu, wybijając ją na rzut rożny. Ostatnie minuty goście kończyli w dziesięciu, gdy po drugiej żółtej kartce zawodnik przyjezdnych musiał opuścić boisko, ale i w tej sytuacji „Święci” wyszli obronną ręką. W doliczonym czasie gry piłkarze ze Świebodzina mieli jeszcze znakomitą okazje na podwyższenie wyniku, lecz pojedynek „sam na sam” wygrał Krzysztof Niemczyn.
W efekcie wygrana Santosu 3:1, któremu należy pogratulować niemal stuprocentowej skuteczności. Trudno jest się pogodzić z przegraną w meczu, gdzie przez większą jego część posiada się przewagę i więcej okazji na zdobycie gola. Trzeba szybko otrząsnąć się z tej porażki, gdyż przed Spójnią trzy bardzo ciężkie spotkania - z Piastem w Iłowej, z KSF-em w Ośnie i Budowlanymi w Lubsku.
Spójnia zagrała mecz w składzie:
W rezerwie pozostali: Jarosław Smorowiński,
zdjęcia: fot. Jakub Borowski