„BEZ NIESPODZIANKI W GORZOWIE”
Było blisko, lecz ostatecznie mecz nie zakończył się „happy end-em” na korzyść Spójni. Skazywani na pożarcie nasi piłkarze pokazali, że nie można dzielić „skóry na niedźwiedziu”, ale jednak okazało się to zbyt mało, na grający już na trzecioligowym poziomie Stilon Gorzów Wlkp.
Po kilku pierwszych otwartych minutach meczu systematycznie zarysowywała się przewaga Stilonu, który wyraźnie dominował do końca pierwszej połowy. Początkowo dobra gra w obronie Spójni wymusiła na zawodnikach Stilonu, próby zaskoczenia Sebastiana Grendy strzałami z dystansu. W 20 minucie zakotłowało się w polu karnym Spójni, a przelobowanego Grendę wyręczył Henryk Kurdykowski, który – choć piłka nie zmierzała do bramki - wybił ją na rzut rożny. Stilon objął prowadzenie w 30 minucie, gdy do ustawionego na lewej stronie Pawła Posmyka dotarło podanie ze środkowej strefy boiska. Sędzia asystent – ponownie spóźniony za akcją – nie zasygnalizował pozycji spalonej, a najgroźniejszy napastnik gospodarzy wbiegł w pole karne i pokonał naszego bramkarza. Podobną akcję Stilon przeprowadził kilka minut później, lecz prawą strona boiska, ale tym razem piłka po strzale Pawła Posmyka minęła i Sebastiana Grendę, i bramkę Spójni.
Po przerwie Stilon jakby uspokojony prowadzeniem i przewagą dość ospale przeprowadzał swoje akcje, choć mógł zdobyć bramkę, gdy do dośrodkowanej piłki z prawej strony boiska, spóźnił się Paweł Posmyk i nie wykorzystał nadarzającej się okazji. W 55 minucie nasz trener zdecydował o podwójnej zmianie, a gra na dwóch napastników natychmiast przyniosła efekt – Spójnia dochodziła do sytuacji bramkowych i wyrównała wynik meczu. Daniel Szafran otrzymał prostopadłe podanie od Przemka Begiera przez linię obrony Stilonu, nie pozwolił dogonić się defensorowi gospodarzy i uderzeniem piłki po ziemi pokonał bramkarza. Wspomnieć jeszcze należy o szansie dla Spójni, gdy dośrodkowaną w pole karne Stilonu piłkę głową zgrał Marek Buszczak do Pawła Janika. Nasz pomocnik silnie uderzył z pierwszej piłki, ale piłka poszybowała nad poprzeczką.
Stracona bramka i napomnienia trenera gospodarzy zmobilizowały Stilon do większej aktywności, a efekt tego przyniosła 75 minuta, gdy – ponownie w dość kontrowersyjnych okolicznościach – gospodarze strzelili drugiego gola. Protesty naszego bramkarza zakończyły się żółtą kartką a za chwilę jeszcze jedną i ostatecznie Sebastian Grenda ujrzał czerwony kartonik. W bramce Spójni pojawił się Patryk Sala a plac gry opuścił Marek Buszczak. Na konsekwencje tych wydarzeń nie trzeba było długo czekać, gdy w ostatnich minutach regulaminowego czasu gry, swoje nieprzeciętne umiejętności zaprezentował Rafał Timoszyk, który strzałem z 18 metrów umieścił piłkę w okienku bramki Spójni.
15 minut zabrakło piłkarzom Spójni do sprawienia sporej niespodzianki i niestety swój wkład, determinujący wydarzenia na boisku, wnieśli słabo prowadzący te zawody sędziowie. Należy podkreślić, że z gry i sytuacji Stilon zasłużył na wygraną, pomimo tego, że chyba nieco zlekceważył nasz zespół. Już teraz jest to drużyna mogąca mierzyć się z zespołami III ligi i gratulujemy zasłużonego awansu. Oczywiście widowisko ubarwiał żywiołowy doping kibiców Stilonu i szkoda, że nie było im dane zaprezentować "oprawy meczu" na wielu boiskach mniejszych ośrodków sportowych, z uwagi na obawy Policji.
Spójnia zagrała w składzie:
w rezerwie pozostali: Kamil Jaźwiński, Mirek Małachowski
trener: Zenon Burzawa
kierownik: Wojciech Woźniak
masażysta: Dariusz Woźniak
Zdjęcia z meczu (autor: Jakub Borowski): kliknij >>TUTAJ<<
Okiem rywala - źródło: witryna internetowa KS STILON Gorzów Wlkp.
kliknij >>TUTAJ<<