Pierwsza połowa meczu to szybka, wyrównana, ale i uważna gra obu zespołów, które nie pozwalały rywalowi na stworzenie okazji do zdobycia gola, i tylko trzy sytuacje zasługują na uwagę. Najpierw zawodnik gości znalazł się w dogodnej sytuacji, ale jego próbę strzału ofiarnym wślizgiem zablokował nasz obrońca. W 30 minucie meczu znakomitą okazję miał Daniel Szafran, któremu wprost na głowę dośrodkował piłkę Michał Masztalerz, lecz jego uderzenie kapitalną paradą wybronił bramkarz Dębu. W samej końcówce pierwszej połowy Daniel Szafran naciskając defensywę gości, wywalczył rzut rożny, który Spójnia zamieniła na bramkę. Marek Buszczak dośrodkował na głowę Marcina Szeligi, który zgrał piłkę do Piotrka Kurdykowskiego, i tym razem bramkarz Dębu nie dał rady obronić strzału.
Druga połowa zaczęła się od natarcia Spójni, która trzykrotnie zagroziła bramce Dębu Przybyszów. Dwukrotnie po dośrodkowaniach z rzutów wolnych Pawła Janika mogła paść bramka, lecz najpierw przy zgraniu Marcina Szeligi i strzale Piotrka Kurdykowskiego, sędzia dopatrzył się spalonego, a następnie piłka po uderzeniu głową Piotrka Kurdykowskiego minimalnie minęła bramkę gości. Chwile później niemal kopia akcji Spójni z meczu w Drezdenku. Akcję prawą stroną boiska przeprowadził Michał Masztalerz, dobiegając do linii końcowej dośrodkował w pole karne do Marka Buszczaka. Tym razem jednak uderzenie piłki głową Marka o centymetry minęło światło bramki. Niestety niewykorzystanie tych szans boleśnie zemściło się na naszym zespole. Goście cierpliwie próbowali budować swoje akcje i dopiero w 80 minucie zagrozili bramce Sebastiana Grendy. Zawodnik Dębu „zakręcił” naszymi obrońcami z prawej strony pola karnego, odegrał na 14 metr na wprost bramki i Kacper Koppenhagen strzałem piłki płasko po trawie, nie dał szans naszemu bramkarzowi. Całkowity rozczarowanie nastąpiło w tuż przed końcem regulaminowego czasu gry, gdy gapiostwo naszych zawodników wykorzystał Tomasz Lesiuk, strzelając gola na wagę zwycięstwa. Nikt z naszych zawodników nie ruszył do dośrodkowanej z rzutu wolnego piłki, a zawodnik Dębu tylko dostawił nogę.
Goście piłkarsko zaprezentowali się bardzo dobrze, lecz z wypracowanych szans to Spójnia powinna spokojnie wygrać ten mecz. Piłkarskie porzekadło niezmiennie nie traci na aktualności i nie można tak łatwo oddawać rywalowi punkty, gdy na ich zdobywanie oddało się tyle wysiłku.
Spójnia zagrała w składzie:
W rezerwie pozostali: Piotrek Koszela
Zdjęcia z meczu: kliknij >>TUTAJ<<
Gol Piotrka Kurdkowskiego na 1:0 dla Spójni: kliknij >>TUTAJ<< aby obejrzeć.