Dziwny przebieg miał mecz uznawany za lokalne derby. Nasi piłkarze, którzy jak widać wzięli sobie do serca krytykę za ostatnie występy, z dużym zaangażowaniem przystąpili do tego spotkania od pierwszych minut. Akcje w wykonaniu Spójni były znacznie płynniejsze od poczynań gospodarzy, lecz ciężko było im przedrzeć się przez szczelną obronę Warty, a tym samym nie udało się stworzyć zbyt wielu sytuacji do zdobycia gola. Gospodarze ograniczali się jedynie do kontrataków skrzydłami i kilka z nich było bardzo groźnych. Gdyby nie ofiarne interwencje Sebastiana Grendy i naszych obrońców dwie z nich zakończyłyby się utratą gola. Niestety po jednej z takich kontr sędzia meczu uznał, że pomocnik Warty był faulowany w polu karnym i natychmiast wskazał na "jedenastkę", a skutecznym egzekutorem był Grzegorz Kowalski. Nasz zespół miał znakomitą okazję na wyrównanie tuż przed przerwą, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę głową uderzył Tomek Szablewski, ale nie udało się jej skierować w światło bramki. Po przerwie nasi piłkarze znacznie mocniej natarli na gospodarzy praktycznie nie wypuszczając ich z własnej połowy. Jakim cudem mnóstwo kolejnych groźnych strzałów m.in. Przemka Begiera, Remka Krzepisza, Daniela Szafrana czy Mateusza Siudaka mijało bramkę rywali lub padało łupem świetnie broniącego bramkarzy Warty, chyba nikt nie wie. Po opuszczeniu boiska za dwie żółte kartki zawodnika Warty gospodarze - kierowani przez kapitana Krystiana Weresa - skutecznie rozbijali zmasowane ataki Spójni broniąc się na linii własnego pola karnego. Jak widać obie drużyny wybrały jedynie możliwe warianty gry na tak małym boisku. Minuty mijały nieubłaganie i nie mając czego bronić całe siły Spójnia rzuciła do ataku aby wyrównać straty z narażeniem na kontry. Taka została wyprowadzona na pięć minut przed końcem spotkania, gdy do wracających z pozycji spalonych napastników Warty trafiła wybita piłka. Akcja nie została przerwana i strzał piłkarza Warty sparował Sebastian Grenda lecz przy dobitce drugiego zawodnika był już bez szans. Ale i to nie złamało naszego zespołu, który nie poprzestał napierać i odpowiedział bramką Daniela Szafrana. Spójnia nie zasłużyła w tym meczu na porażkę, oddając w ten mecz mnóstwo serca i zaangażowania. A biorąc pod uwagę ilość akcji, oddanych strzałów na bramkę rywali powinni ten mecz wygrać. Szkoda, że pomimo tego iż Spójnia dominowała na boisku wraca z meczu bez punktów, ale z podniesioną głową - wniosek: do walki dodać skuteczność i zwycięstwo murowane.
Spójnia zagrała w składzie:
Sebastian Grenda
Krystian Wróbel
Marcin Szeliga
Tomek Szablewski
Leszek Świerniak
Paweł Janik
Kuba Swinarski (od 46 min. Maciek Zimny)
Remek Krzepisz
Przemek Begier
Mateusz Siudak
Daniel Szafran
w rezerwie pozostali: Jarek Ruban, Kuba Karbowiak, Wojtek Sztokdrajer, Bartek Wanke. trener: Leszek Janowiak, kierownik klubu: Wojciech Woźniak, masażysta: Dariusz Woźniak