Można powiedzieć, że do trzech razy sztuka, bo nie dość, że pierwsze, cenne punkty wiosną, to i pierwsze strzelone gole. Spójnia w meczu z Łucznikiem od pierwszej minuty zdominowała wydarzenia na boisku, czego efektem była szybko zdobyta bramka. Po akcji zespołu Daniel Drozdowicz zdecydował się na strzał z ostrego kąta, a piłka po rękach niepewnie interweniującego bramkarza Łucznika wpadła do bramki. W 15 minucie nasz zespół był bliski podwyższenia wyniku, gdy po akcji lewą stroną Pawła Janika i zgraniu piłki w środkową strefę boiska, Erwin Prokopowicz otrzymał prostopadłe podanie. Bramkarz gości ofiarną interwencją zablokował strzał Erwina, a następnie piłka po „podcince” Mateusza Szczurka poszybowała nad poprzeczką. Efektem kolejnych ataków Spójni były systematycznie egzekwowane rzuty rożne, które również stanowi zagrożenie dla bramki Łucznika. W 18 minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego Pawła Janika, na głowę zamykającego akcję Marcina Szeligi, który zgrał piłkę do Henryka Kurdykowskiego. Nasz stoper będąc w niewygodnej sytuacji, przeniósł jednak piłkę głową nad poprzeczką bramki. 4 minuty później identyczna sytuacja, w której tym razem Marcin Szeliga zdecydował się na strzał, i słusznie, bo piłka po nodze interweniującego obrońcy wpadła do bramki. Napór Spójni nie ustawał i kolejne groźne akcje. Najpierw, po akcji zapoczątkowanej przez Mateusza Szczurka i podaniu Piotra Kurdykowskiego, Daniela Drozdowicza przed oddaniem strzału uprzedził bramkarz gości, a kilka minut później strzał lewą nogą Mateusza Szczurka niepewną interwencją golkiper Łucznika wybił na rzut rożny.
Na 5 minut przed końcem meczu Spójnia podwyższyła prowadzenie po kolejnym, dobrze wykonanym rzucie różnym. Tym razem dośrodkowanie Pawła Janika nie dotarło do Marcina Szeligi, lecz zablokowana przez obrońcę piłka trafiła pod nogi Henryka Kurdykowskiego, który wpakował ją do siatki.
W drugiej połowie Łucznik zaznaczył, że będzie próbował odrabiać straty, ale dobra gra zespołu i defensywa Spójni nie pozwoliła poważniej zagrozić naszej bramce. Spójnia również nie zamierzała przespać drugiej połowy i już w 55 minucie czwarty gol naszego zespołu. Akcję Spójni próbował zakończyć Piotr Kurdykowski, podaniem do Mateusza Szczurka, lecz ten nie zdążył do zagrania. Mateusz nie zrezygnował z walki o piłkę, która z lewej strony boiska trafiła w pole karne, gdzie przejął ją Marek Buszczak, ograł obrońcę rywali i strzałem płasko, po ziemi nie dał szansy bramkarzowi obronę. Kilka minut później Łucznik miał szansę na zdobycie gola. Brak komunikacji między obroną i naszym bramkarzem skutkował zbyt krótkim wybiciem piłki, lecz zawodnik Łucznika niecelnie strzelił, a piłka o kilka metrów minęła bramkę. Również Spójnia nie wykorzystała wszystkich swoich sytuacji, a szansę na podwyższenie wyniku mieli wcześniej Erwin Prokopowicz, a po wejściu na boisko Daniel Szafran. Wynik meczu został ustalony ponownie po golu strzelonym z rzutu rożnego. Najpierw dośrodkowanie z rzutu rożnego Mateusza Szczurka i strzał głową Daniela Szafrana, zablokował obrońca gości i piłka ponownie wyszła na rzut rożny. Poprawka z drugiego narożnika tym razem skuteczna, a drugiego swojego gola w meczu zdobył Henryk Kurdykowski.
Bardzo dobre spotkanie naszego zespołu, który odblokował swoją skuteczność, zasłużenie pokonując – stanowiącego tylko tło dla gry naszych piłkarzy – Łucznika Strzelce Krajeńskie.
Spójnia zagrała mecz w składzie:
w rezerwie pozostali: Piotr Koszela
zdjęcia z meczu - autor: Jakub Borowski
kliknij >>TUTAJ<<