Może się wydawać, że wysoka wygrana miała też przełożenie na wysoki poziom gry Spójni i dominację na boisku. Niestety mecz nie był porywającym widowiskiem, Spójnia zagrała solidnie, lecz bez większych fajerwerków. Obie bramki z pierwszej połowy meczu były niemalże identyczne. Po silnych dośrodkowaniach z rzutów wolnych Pawła Janika, piłka najpierw trafiła na głowę Piotra Kurdykowskiego, który efektownym „szczupakiem” posłał ją w „okienko” bramki, w drugim zaś przypadku, na głowę Mateusza Dury, a piłkę odbitą od słupka, Piotr Kurdykowski silnym strzałem wpakował do siatki.
W drugiej połowie meczu to gospodarze posiadali optyczną przewagę, której jednak nie potrafili potwierdzić okazjami na gola. Spójnia podwyższyła prowadzenie, gdy Arkadiusz Jarosz obsłużył dokładnym podaniem Adama Sobotnia, a nasz zawodnik nie miał kłopotu z pokonaniem bramkarza. W końcówce meczu akcja zespołu i podanie piłki - sprytnie przepuszczoną przez Arkadiusza Jarosza - do Dawida Szczecińskiego, który tuż po wejściu na boisko, w swoim pierwszym kontakcie z piłką ustalił wynik spotkania.
Spójnia rozpoczęła mecz w składzie:
w rezerwie pozostają: Elbasan Woźniakiewicz, Mirosław Małachowski, Arkadiusz Jarosz, Adam Soboń, Dawid Szczeciński.